Sparrenfelde – Skarbimierzyce na zdjęciach, dokumentach i we wspomnieniach. Część II – po 1945 r.

.

AUTOR

MONIKA KOŁACZ

Mieszkanka Bezrzecza. Optymistka, emanująca pozytywną energią, kierująca się w życiu mottem, które mówi, że „każdy problem ma swoje rozwiązanie”. Otwarta i potrafiąca słuchać. Zafascynowana historią regionu.

historie
lokalne

Sparrenfelde – Skarbimierzyce

na zdjęciach, w dokumentach i we wspomnieniach

Część II– po 1945 r.

W pierwszej części poznaliśmy najdawniejsze losy folwarku. Zmiany, jakie nastały po zakończeniu II wojny światowej spowodowały nie tylko przesunięcie granicy pomiędzy Polską a Niemcami, ale też koniec pewnej epoki i narodziny nowej. Dawny majątek w Sparrenfelde znalazł się w innym kraju i kulturze, został upaństwowiony i stał się częścią dużego kombinatu rolniczego. Z dokumentów przechowywanych w Archiwum WKZ w Szczecinie dowiadujemy się, jak w okresie PRL wyglądało podwórze zabudowane przez Maxa Reutera:

„Założenie zachowane w całości w niezmienionym stanie, z czytelnym układem kompozycyjnym, powiązaniami pomiędzy poszczególnymi elementami założenia (park – pałac, część gospodarcza, kolonia mieszkaniowa). Zachowany także system dróg dojazdowych i wewnętrznych, elementy ogrodzenia, a także zieleni strukturalnej (aleje, łąki, sady). Poszczególne elementy są zaniedbane, zwłaszcza zieleń. Park jest niedostępny, z nieczytelnym układem alei, zaniedbany i zdziczały, a stawy zarośnięte i zanieczyszczone. Teren dookoła budynków na tyłach zachwaszczony. Natomiast samo podwórze gospodarcze utrzymane jest dobrze”.

Wczytując się w opisy poszczególnych obiektów zauważamy, że przez kilkadziesiąt lat, od 1945 r. nie były w nich przeprowadzone żadne prace konserwacyjne. Dokonano tylko drobnych remontów i niezbędnej adaptacji, zlikwidowano część dawnego wyposażenia, wstawiono metalową bramę oraz ogrodzono cały obszar podwórza gospodarczego metalową siatką ze słupami betonowymi. Jedynie do dawnej stajni (5) dostawiono przybudówkę od strony północnej, przeznaczoną na cele socjalne. Kuźnię (2) oraz wozownię (5) zamieniono na garaże i warsztaty.

Widok na folwark od strony płd. - wsch., 1988 r.

Analiza wykonana na potrzeby urzędu w 1988 r. wykazała w większości budynków „zawilgocenia murów zewnętrznych”, „nieliczne ubytki cegieł”, „ślady działania drewnojadów” na elementach więźby dachowej. Całkiem niewiele, jak na ponad 40 lat intensywnej eksploatacji obiektów, tym bardziej, że na przykład stan techniczny obiektu nr 5 oceniono jako „dobry”, nr 7 jako „bez zarzutu”, a nr 4 jako „bardzo dobry”. W najgorszym stanie była dawna kuźnia (2) – „mury znacznie uszkodzone…”, „pokrycie dachu nieszczelne”, „okna pozbawione szyb”. Została rozebrana w 1996 r.
Znaczne zmiany zaszły we wnętrzu dworu, w wyniku adaptacji pomieszczeń na przestrzeń biurową i mieszkania. Przeprowadzono też remont dachu (pokryto go popularnym w tamtym czasie falistym eternitem). Stan techniczny obiektu w 1988 r. określono jako „dobry”.

Plan założenia, 1988 r.
Plan parteru dawnego dworu, 1988 r.

Jak wyglądało życie w przestrzeni przedwojennego folwarku dowiadujemy się ze wspomnień osób, które tam żyły i pracowały:

WSPOMNIENIA PAŃSTWA BARTNIK

Pani Alicja bezpośrednio po studiach na szczecińskiej Akademii Rolniczej w 1977 r. najpierw przez rok pracowała w Dobrej, później dostała stanowisko agronoma w Skarbimierzycach, gdzie razem z mężem zajęli dwupokojowe mieszkanie na piętrze dawnego dworu. Sąsiadami przez ścianę była pani zootechniczka z rodziną, obok znajdował się gabinet weterynarza oraz pomieszczenia dla stażystów. W 1984 r. państwo Bartnik przenieśli się na parter, do większego lokalu „po kierowniku”, po prawej stronie dawnej rezydencji. Pan Andrzej początkowo był „fizycznym od wszystkiego”, jak sam mówi, chociaż posiadał tytuł magistra inżyniera. Potem został brygadzistą, a w końcu awansował na „specjalistę ds. mechanizacji”. Na stanie gospodarstwa znajdowało się ponad 150 (!) różnego rodzaju ciągników i maszyn służących do uprawy ponad 1500 ha ziemi, hodowli krów i drobiu, a także trzody chlewnej, którą trzymano w pobliskim zakładzie rolnym w Bezrzeczu. Sprzęt musiał być cały czas sprawny i gotowy do użycia, więc pracy było bardzo dużo. Pan Bartnik wspomina, że nieformalnie wykonywał kilka etatów, „robił” między innymi za stróża nocnego i pracownika biurowego. Z uwagi na to, że we dworze, gdzie mieszkali z żoną znajdował się jedyny w Skarbimierzycach telefon, w sytuacjach nagłych umożliwiano wykonywanie połączeń również mieszkańcom wsi, i to o każdej porze.

Rodzina państwa Bartnik na schodach dawnego dworu, 1991 r.
Aldona Bartnik przed dworem, na tle wschodniej części podwórza, 1991 r.

Pan Andrzej zwolnił się z kombinatu w 1988 r., poszedł do wojska. Końcówka lat 80. była dla małżeństwa bardzo ciężka, ponieważ trzeba było pogodzić pracę, gdzie często wolne soboty i niedziele pozostawały takie jedynie z nazwy, z opieką nad dwoma malutkimi córeczkami (Agatą ur. w 1982 r. i Aldoną ur. w 1987 r.). Pan Andrzej w tamtym czasie rzadko przebywał z żoną i dziećmi, popołudniami jeździł na teren budowy w Bezrzeczu, gdzie na działce wykupionej od PGR-u stawiał wymarzony dom dla swojej rodziny. Po latach wspomina, że nawet urlop planował w czerwcu, kiedy dni są najdłuższe, żeby móc jak najowocniej wykorzystać przysługującą mu przerwę wypoczynkową … Pani Alicja pod koniec istnienia Państwowych Gospodarstw Rolnych przeniosła się ze Skarbimierzyc na fermę trzody chlewnej do Bezrzecza, zmieniła nie tylko miejsce wykonywania obowiązków, ale również ich charakter – z produkcji roślinnej na zwierzęcą. W 1992 r. cała czwórka wyprowadziła się z dworu i zamieszkała już w nowym miejscu.

Dawny dwór, elewacja północna, 1988 r.
Podwórze gospodarcze, widok od strony dworu w kierunku wjazdu, 1988 r

Oboje państwo Bartnik chętnie wspominają tamten okres życia, kiedy byli młodzi i „napaleni na pracę”. Pani Alicji trudno uwierzyć dzisiaj jak dała sobie radę sama z wychowaniem córek i z odpowiedzialnością na stanowisku „specjalisty ds. produkcji rolnej”. Uśmiecha się, kiedy opowiada, że jeszcze znajdowała czas na zajmowanie się przydomowym ogródkiem i chowem drobiu …

Ciekawie jest móc porównać to, co opowiadają dorośli z obrazami, które utkwiły w głowach kilkuletnich wówczas dziewczynek, dzieci pani Alicji i pana Andrzeja:

WSPOMNIENIA ALDONY I AGATY BARTNIK

Mimo upływu lat, siostry ze szczegółami pamiętają warunki życia w dawnym Sparrenfelde. Wspominają, że rodzina miała do swojej dyspozycji mieszkanie, składające się z dwóch dużych, przechodnich pokojów o bardzo wysokich sufitach i jednego mniejszego oraz z korytarza, przedpokoju, łazienki z wanną, kuchni i obszernego lokum, zwanego przed domowników „graciarnią”. Wnętrza w tamtym czasie nie posiadały już śladów po niemieckich właścicielach, co do tego wszyscy moi rozmówcy są zgodni.

Córki przywołują pomalowane pomarańczową emalią ściany oraz białe, paździerzowe drzwi z dużym przeszkleniem na środku. Wyposażenie było całkowicie wymienione, „komunistyczne”, jak mówią. Starszej z sióstr, Agacie, utkwiło główne pomieszczenie naprzeciwko wejścia, określane jako „sala balowa”, gdzie były organizowane imprezy okolicznościowe, bale sylwestrowe, mikołajki oraz … okresowe badania dla pracowników kombinatu.

Rodzice mieli na co dzień dużo pracy przy nadzorowaniu upraw i hodowli bydła, a dzieci z radością eksplorowały budynki gospodarcze oraz teren PGR. We wspomnieniach najmłodszych mieszkanek dawny folwark jawi się zupełnie inaczej niż w dokumentach konserwatorskich. Z pewnością obszerny park, który wydawał się nie mieć końca, pełen odgłosów i śpiewu ptaków, dla kilkulatków musiał być niczym zaczarowany ogród z baśni. Pośród słyszanych dźwięków wyróżniał się charakterystyczny głos kukułki, a ilość powtórzeń była interpretowana przez dziewczynki w zależności od fantazji. Wspaniałe możliwości zabawy dawało echo, rozchodzące się we wszystkich kierunkach. Pani Aldona wspomina, że lubiła eksperymentować z głosem i sprawdzać, jaką odpowiedź przyniesie wiatr.

Fragment łąki na wschodnich obrzeżach folwarku, 1988 r.
Dwór, elewacja północna, 1988 r.

W zakamarkach wyobraźni dorosłe dzisiaj siostry ciągle przechowują też dywan z białych przebiśniegów, śnieżynek, fiołków, zawilców, którymi pokrywał się cały teren za budynkami gospodarczymi oraz okrągły, zadbany kwietnik na środku podjazdu. Młodsza z czułością wspomina też stare drzewo orzecha włoskiego. (Przetrwało zawieruchy dziejowe i ciągle rośnie po prawej stronie fasady dworu).

Po wschodniej stronie dawnego założenia folwarcznego rodzice posiadali nieduże zaplecze, w którym hodowali drób, króliki i świnię oraz uprawiali ogródek na potrzeby rodziny. Gęsi czasem były agresywne i zdarzało się, że goniły dziewczynki, gdy te za bardzo się zbliżyły. Pani Aldona pamięta, że bardzo się wtedy bała i uciekała w popłochu. Kiedy pewnego roku na poddaszu dworu gołębie założyły gniazda, mama ugotowała z nich rosół. „Takie były czasy”.

Dziewczynki mogły do woli biegać po okolicznych polach obsianych zbożem. Po godzinach pracy PGR miały cały rozległy teren do swojej dyspozycji. Czuły się w Skarbimierzycach bardzo szczęśliwe, pani Aldona mówi, że miała piękne „dzieciństwo w bliskości z przyrodą, które na całe życie ukształtowało jej zamiłowanie do natury i spokoju”. Myślę, że nie pozostało również bez wpływu na późniejszy wybór artystycznego zawodu mojej rozmówczyni.

Wjazd do folwarku, widok od strony ulicy, 1988 r.

Pani Agata porównuje z kolei lata spędzone w gospodarstwie do przygód książkowej bohaterki „Tippi z Afryki”: w parku zbierała kwiaty, budowała skrytki i uczyła się botaniki. Jest przekonana, że tamten czas na zawsze ukształtował jej „potrzebę wolności i przestrzeni”.

Nieosiągalną (z uwagi na bezpieczeństwo) dla dzieci przestrzenią była kuźnia, częściowo pełniąca funkcję warsztatów oraz stawy – otoczone gęstą roślinnością. Starsza z sióstr opowiada, że nad brzegiem akwenu znajdującego się już poza granicami parku rosły 3 potężne dęby, przy których, według relacji mieszkańców Skarbimierzyc, mieli być pochowani dawni właściciele majątku wraz ze zgwałconą przez Sowietów córką. Inna wersja legendy głosi, że Niemka, uciekając przed żołnierzami, popełniła samobójstwo, wyskakując z piętra dworu. Podczas badań prowadzonych na początku 2023 r. przez Marka Łuczaka na dawnym cmentarzu po wschodniej stronie folwarku nie stwierdzono istnienia grobów rodziny Reuter, co oczywiście nie wyklucza prawdziwości tej opowieści.

Małą Aldonkę bardzo inspirowały historie związane z przedwojennymi mieszkańcami majątku. Słyszała od dorosłych, że rodzina była zamożna, a jej członkowie dobrze traktowali pracowników. Wyobrażała sobie, jakie wiedli życie, „jakie bale organizowali we dworze”. Bardzo żałowała, że zostali zamordowani. Wierzyła, że przed śmiercią zdążyli gdzieś w pobliżu zakopać skarb, nawet próbowała go szukać, ale bez powodzenia.

We wczesnych latach 90. kiedy upadały PGR-y, rodzice dziewczynek przekwalifikowali się i zdecydowali o przeprowadzce do szczecińskiej części Bezrzecza. Pani Agata jako dziesięciolatka, a pani Aldona jako sześciolatka z żalem opuszczały gospodarstwo w Skarbimierzycach i „tajemniczy dwór”.

PO 1992 r.

Po likwidacji kombinatu w budynkach zadomowiły się hurtownie. W kolejnych latach przedwojenny majątek został etapami zakupiony przez prywatnych właścicieli i na nowo scalony, jako Folwark Skarbimierz.

Przywrócono klimat dawnego Sparrenfelde. W stajniach pojawiły się konie, w mini ZOO osioł, owieczki, alpaki, mini krówki zebu, rzadkie odmiany świnek oraz drób. Był basen dla nutrii, dzieci oglądały sztuczki szopa pracza (a dokładnie samiczki, Frani), jeździły bryczką i na kucykach. Panowała sielska atmosfera XIX-wiecznego majątku. Powstał także pierwszy etap butikowego hotelu. Wszyscy podziwiali pomysł na biznes i pieczołowitość, z jaką odrestaurowano budynki. Niestety, interes nie był tak dochodowy, jak liczono i z uwagi na to, że nie znalazł się kupiec chcący nabyć teren w całości, właściciele postanowili przebranżowić się. Jak sami mówią, stali się „deweloperami z przymusu”. Zwierzęta zostały sprzedane, kawiarnia zamknięta. Do pracy przystąpili architekci, którzy zaprojektowali apartamenty na osiedlu w miejscu dawnego folwarku.

Dwór, widok od frontu, 1980 r.

OSIEDLE FOLWARK BOTANICA

Obecnie, zgodnie z planem, trwa kolejny, III już etap realizacji. Do tej pory zostało zasiedlonych 48 lokali, o powierzchni od 50 do 260 m². Te położone na parterze posiadają ogródki, natomiast do wyższych pięter dostawiono balkony w konstrukcji aluminiowej. Apartamenty sprzedawane są w tzw. stanie deweloperskim podwyższonym. Jeśli ktoś z Państwa pamięta jak wyglądały budynki Folwarku Skarbimierz, teraz nie poznałby dawnych obór czy powozowni. Zabudowania zostały całkowicie przerobione pod nadzorem konserwatorskim, z dawnej tkanki pozostały jedynie ściany zewnętrzne, obłożone ręcznie formowaną cegłą sprowadzaną z Sandomierza.

Osiedle Folwark Botanica, 05.2023 r.
Fragment założenia po stronie zachodniej, 05.2023 r.

Po wschodniej stronie założenia znajdują się mieszkania, po zachodniej zaś lokale użytkowe. Właściciele bardzo dużą wagę przywiązują do detali i precyzji wykończenia. Wszystkie elementy architektoniczne są przemyślane, a stosowane materiały najwyższej jakości. Opis inwestycji znajdą Państwo na stronie www.folwark-botanica.pl , ja chciałabym napisać o tym, na co zwróciłam uwagę: bardzo podobały mi się klatki schodowe – wszystkie utrzymane w konsekwentnym, loftowym stylu, w ciepłej kolorystyce beżów i szarości, chociaż każda jest zupełnie inna. Ceglane ściany, piękna ceramika, drewniane poręcze schodów oraz przemyślane dodatki, takie jak lampy czy zdjęcia starego Szczecina na ścianach bardzo dobrze wpasowują się w klimat zabytkowego miejsca.

Widok od strony wschodniej, 05.2023 r.
Szachy na podwórzu, 05.2023 r.

W Botanice dużą rolę odgrywa również zieleń, wyeksponowana dzięki subtelnemu oświetleniu LED. Ponad 360 odmian roślin tworzących rabaty, kwietniki, żywopłoty, ogrody tematyczne, porastających wyspy na stawach, na pewno sprzyja relaksowi.
Na tak dużym terenie nie może zabraknąć miejsc i urządzeń służących rekreacji. Jest więc ogrodzony plac zabaw dla dzieci, szachy zewnętrzne o powierzchni 20m², bule, ścieżka joggingowa wokół oczka wodnego i ustawione na całej jej długości przyrządy do ćwiczeń. Nad stawem stoją leżaki, są ławki, z których można podziwiać przyrodę, ogrodzony wybieg dla psów…

Właściciele nie zwalniają z pracami, cały czas planują kolejne działania: w trakcie budowy są cztery apartamentowce oraz dwa budynki garażowe. Lonżownia, powstała w miejscu dawnej kuźni, jest w trakcie adaptacji na siłownię z sauną. W obszernym wnętrzu stodoły, znajdującej się tuż za wjazdem, zostanie urządzone piętrowe ekocentrum handlowo-medyczne z restauracją. W kilku sklepach będzie można kupić pieczywo, warzywa, napoje w szklanych opakowaniach, produkty delikatesowe oraz, sprowadzane z całej Europy, wyroby rękodzielnicze. Znajdzie się też miejsce na kawiarnię z bistro, która będzie pełnić również funkcję biblioteki. Tuż obok, w dawnej oborze, docelowo zostaną urządzone loftowe biura..

Staw na tyłach osiedla, 05.2023 r.
Staw na tyłach osiedla, 05.2023 r.

Remontowany jest też dwór, według projektu Leszka Hermana. Od strony północnej do elewacji dobudowano już schody, którymi będzie można zejść do parku, a po stronie zachodniej wznoszona jest konstrukcja oranżerii. Bardzo funkcjonalnie aranżowane są również piwnice.
Ostatnim etapem działań, wieńczącym działania, będzie rewitalizacja parku o osiemnastowiecznym rodowodzie. Ogromna zielona przestrzeń, o powierzchni 60 tys. m², wpisana do rejestru zabytków, stanowi nie lada wyzwanie dla architektów i ogrodników.

Dwór, elewacja frontowa, 05.2023 r.
Ściana piwnic dworu, 05.2023 r.

Mieszkania na Osiedlu Folwark Botanica bardzo dobrze się sprzedają i to bez wielkiej reklamy. Wiele osób przeprowadza się tu z domków jednorodzinnych, z uwagi na komfort, bezpieczeństwo, brak obowiązków wokół obejścia, a także niskie koszty eksploatacyjne. Doceniają rozległy, ogrodzony teren i perspektywę, której nie psuje gęsta zabudowa. Mówią, że codziennie czują się „jak na wczasach”

Dwór, elewacja zachodnia, 05.2023 r.
Dwór, elewacja frontowa, widok od strony podwórza, 05.2023 r.

NA KONIEC

Kompleks mieszkaniowy stanowi bardzo udany przykład adaptacji XIX-wiecznego majątku ziemskiego na nowoczesny obiekt użytkowy. Właściciele z ogromnym wyczuciem i zrozumieniem ducha dawnej architektury dopisali szczęśliwy ciąg dalszy do historii dawnego folwarku Sparrenfelde. Odrestaurowane budynki gospodarcze bez zarzutu współgrają z obiektami wzniesionymi współcześnie, trudno odróżnić powstałe sto lat temu od nowych. Osiedle Folwark Botanica jest też jedynym w Polsce przykładem przestrzeni stricte mieszkaniowej (nie hotelowej) na terenie pofolwarcznym.

Właściciele włożyli w inwestycję ogrom pracy i serca, dzięki czemu stworzyli wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju miejsce na ziemi.

Składam serdeczne podziękowania 
Pani Aleksandrze i Panu Robertowi Hoehn za pomoc w przygotowaniu tekstu,
Pani Alicji i Panu Andrzejowi Bartnikom za rozmowę, a Paniom Aldonie Bartnik oraz Agacie Bartnik za wspomnienia.
Monika Kołacz - (©) copyright 2019-2023
* Czarno - białe zdjęcia oraz plany budynków pochodzą z kart ewidencyjnych przechowywanych w Archiwum WKZ w Szczecinie.  Archiwalne kolorowe fotografie są własnością Państwa Bartnik
Korzystałam z:
Ewidencja ogrodniczo – dendrologiczna parku w Skarbimierzycach, PP PKZ Szczecin, 1975 r.,
Karta ewidencyjna założenia folwarcznego w Skarbimierzycach , A.Trojanowska, 06 - 10.1988 r.,
Karta ewidencyjna dawnej kuźni i masztalarni ob. warsztat i garaże, Skarbimierzyce, 06 – 10. 1988 r., A.Trojanowska,
Karta ewidencyjna Obora I, Skarbimierzyce, A.Trojanowska, 06 – 10. 1988 r.,
Karta ewidencyjna stodoła, Skarbimierzyce, A.trojanowska, 06 – 10.1988 r.,
Karta ewidencyjna stajnia i powozownia, ob. garaże, 06 – 10. 1988 r., A.Trojanowska,
Karta ewidencyjna obora II, ob. magazyn zbożowy, 06 – 10. 1988 r., A.Trojanowska,
Karta ewidencyjna, stodoła, Skarbimierzyce, 06 – 10. 1988 r., A.Trojanowska
(wszystkie Karty ewidencyjne pochodzą z zasobów ZWKZ w Szczecinie),