Magiczne Nowe Warpno

AUTOR

MONIKA KOŁACZ

Mieszkanka Bezrzecza. Optymistka, emanująca pozytywną energią, kierująca się w życiu mottem, które mówi, że „każdy problem ma swoje rozwiązanie”. Otwarta i potrafiąca słuchać. Zafascynowana historią regionu.

historie
lokalne

Magiczne Nowe Warpno

Moje najdawniejsze wspomnienia związane z Nowym Warpnem pochodzą z lat ’90: rodzice koleżanki z liceum zbudowali nad zalewem dom, do którego, razem z grupą przyjaciółek, przyjeżdżałam w czasie wakacji. Podróż PKS-em ze Szczecina ciągnęła się w nieskończoność, z każdym kolejnym przystankiem i mijaną wsią miałam coraz większe wrażenie, że wjeżdżam w nieznaną krainę, gdzie ludzie, otoczenie, wszystko wydawało mi się inne. Z pobytów pamiętam nocne kąpiele w jeziorze i wyprawy do sklepu spożywczego po lody. I zdziwienie, że jak to? Z centrum miasteczka nigdzie już nie można dojść? Zwykle plac, gdzie znajdują się najważniejsze budynki jest początkiem, od którego zaczynają bieg główne arterie. W Nowym Warpnie w zamian za to mamy XVII-wieczny ryglowy ratusz, przypominający wiejski kościół i kościół – gotycki, murowany, z wysoką wieżą, stojący na brzegu cypla, niczym drogowskaz dla statków.

Stare domy, senna atmosfera, niespieszący się nigdzie, sympatyczni ludzie. Taki obraz miasta zachowałam z lat młodzieńczych.

Mijały lata i czasami, gdy chciałam odpocząć, przyjeżdżałam pospacerować po uliczkach albo po wale przeciwpowodziowym biegnącym po przeciwnej stronie półwyspu, wzdłuż Zalewu Szczecińskiego. Wiedziałam, że bez względu na porę roku, nigdy nie spotkam tu tłumów.

Z Nowym Warpnem jest związane również jedno z moich piękniejszych wspomnień, kiedy w sierpniową noc, leżąc na całkowicie pustej plaży, oglądałam spadające gwiazdy. Magiczny widok, niezapomniany.

OTOCZONE PRZEZ PRZYRODĘ

Na niezwykłość, którą podkreślają wszyscy piszący o mieście wpływa, bez wątpienia, jego położenie: usytuowane na skraju Puszczy Wkrzańskiej i Półwyspu Nowowarpieńskiego, na cyplu, który pierwotnie składał się z grupy wysp, na niewielkim skrawku lądu oddzielającego od siebie jezioro i zatokę. Dzięki rozległym połaciom otaczającej przyrody, jest prawdziwą oazą spokoju.

Rejon został przecięty granicą państwową w 1945 r. Do Polski przyłączono wschodnią część jeziora wraz z niezamieszkałą Łysą Wyspą, po stronie niemieckiej pozostało niewielkie Stare Warpno (Altwarp), osada, z którą Neuwarp przez stulecia żyło w symbiozie.

MIASTECZKO JAK Z BAŚNI

Spokojne miasteczko o słowiańskim rodowodzie ma bardzo ciekawą historię. Od średniowiecza znajdowało się w granicach Księstwa Pomorskiego, przez pewien czas było twierdzą. Szwedzi, którzy w wyniku zawirowań politycznych uzyskali zwierzchnictwo nad „Nie Warpe”, pod koniec XVII w. zaprojektowali system fortyfikacji, mających bronić dostępu do granic ówczesnego państwa Wazów. Umocnienia nie zostały, co prawda, zrealizowane w całości i Prusacy zlikwidowali je sto kilkadziesiąt lat później, ale to właśnie w tamtym okresie panowania szwedzkiego Warpno otrzymało charakter, który jeszcze częściowo przetrwał do naszych czasów – ulice biegnące prostopadle wokół prostokątnego placu, zabudowane domami wzniesionymi metodą ryglową, biało-czarne elewacje malowniczo kontrastujące z czerwonymi dachówkami i górujący ponad nimi duet gmachów, reprezentujących władzę świecką i duchową.

KURACJUSZE I ARTYŚCI

W pierwszej połowie XIX wieku połączono wyspy, nadając cyplowi taki kształt, jaki ma obecnie, a także powiększono obszar miasta, poprzez osuszenie łąk i wyrównanie terenu. Przedłużono też kwartały ulic. Na dawnych fotografiach widać, jak gęsta była zabudowa Nowego Warpna już pod koniec stulecia. W miasteczku funkcjonowała szkoła, przytułek, poczta, apteka, sklepy, w krótkim czasie powstawały gospody i inne lokale usługowe, a oddany do użytku w 1906 r. ostatni odcinek kolejki wąskotorowej ułatwił dotarcie do Neuwarp od strony lądu. Zmiany, na które nałożyło się zainteresowanie Europejczyków krajobrazem południowego Bałtyku, dla Nowego Warpna oznaczały początek bogatej ery uzdrowiska. Na ten „koniec świata” zaczęli przyjeżać goście z głębi Niemiec, poszukujący spokoju i romantycznych doznań, wynikających z kontaktu z naturą. Rybackie domki przekształcano w pensjonaty, budowano kurhausy, zakładano kąpieliska i przystanie, zagospodarowywano plaże. Na południowym brzegu półwyspu powstało nawet molo o długości 60 metrów, uzupełnione o przebieralnie i wygodne schodki prowadzące do wody. Na trasie z Ueckermunde, przez Altwarp i Trzebież do Szczecina kursowały parowe statki wycieczkowe, przywożące spragnionych wypoczynku turystów, którzy zatrzymywali się w hotelikach przy rynku i nad wodą. Jedno z takich miejsc, „Rupnows Hotel”, upodobał sobie malarz z Berlina, Hans Hartig, którego brązowa statua znajduje się w centrum. 

Hans Looschen, Port w Nowym Warpnie, nowewarpno-neuwarp.pl

Artysta przez wiele lat regularnie przyjeżdżał do Nowego Warpna, aby szukać tu natchnienia do swoich pejzaży, widoków nabrzeża, szkutników przy pracy. Wielokrotnie utrwalał też urokliwe nowowarpieńskie uliczki. W 1927 r. nadano mu nawet tytuł honorowego obywatela miasta. Jeden z obrazów malarza, „Wietrzny, jesienny dzień w Nowym Warpnie”, znajduje się w ratuszu, w gabinecie burmistrza. W godzinach pracy Urzędu Gminy można poprosić w sekretariacie o możliwość obejrzenia.

WODA, WODA, WODA..

Hartig spotykał się nad zalewem na wspólnym malowaniu z Otto Antoinem, pejzażystą tworzącym w stylu francuskich impresjonistów. Do Warpna przyjeżdżali pracować również inni artyści, jak Hans Looschen czy Anglik, Henry Enfield. Obrazy powstałe w tutejszych plenerach różnią się od siebie pod względem stylu, ale wszystkie cechuje nostalgiczny nastrój, jakby rodzaj zawieszenia w czasie i przestrzeni. Przyroda jest głównym bohaterem przedstawień, a zwłaszcza woda, ukazana w różnych porach dnia i roku, od gładkiej powierzchni po wzburzone fale, nad którymi próbują zapanować sterujący łodziami. Nic dziwnego, wrażenie bezmiaru niebieskiej toni to pierwsze, co rzuca się w oczy turyście przyjeżdżającemu do sennego miasteczka. Dla miejscowych, którzy od średniowiecza trudnili się rybołóstwem, handlem morskim i sztuką szkutniczą, przychylność natury decydowała o przeżyciu. Woda pozwalała utrzymać rodzinę, ale potrafiła być również dużym zagrożeniem. Wielka powódź, która w czasie nocy sylwestrowej 1912/13 zniszczyła dobytek ludzi, na długie lata przetrwała w pamięci i wspomnieniach mieszkańców. Zapewne tamta katastrofa nie była jednostkowym wydarzeniem, gdyż opowieść o wielkich falach z przeszłości zostawiła ślad nawet w legendzie o powstaniu Nowego Warpna, które miało zostać założone w obecnym miejscu po tym, jak z powierzchni ziemi zniknęła wcześniejsza osada.

SEN CZY JAWA?

Z klimatem urokliwego odludzia położonego na cyplu, koresponduje współczesna wystawa usytuowana wzdłuż promenady, prezentująca sylwetki żeglarzy. Wśród nich, również tych, którzy samotnie opłynęli kulę ziemską, niektórzy nawet dwukrotnie.

W połowie lipca spacerowałam tamtędy. Przy pomniku Leszcza spotkałam drobniutką, zgarbioną staruszkę ubraną w wełnianą czapkę, sweter i kamizelkę, która z uśmiechem spoglądała w pobliskie zarośla. Zapytałam czy mogę w czymś pomóc. Odpowiedziała, że nawołuje kota. Zaczęłyśmy rozmawiać. Kobieta opowiadała, jak dwa dni wcześniej samodzielnie wyłowiła z jeziora swojego syna, 16-letniego Krzyśka, którego „źli ludzie utopili”. Zaniosła go z plaży do domu, położyła na kanapie, przykryła kołdrą i kocami, żeby się zagrzał, odpoczął, ale „on już się nie ruszał”. Lekarza nie wzywała, tylko ksiądz miał przyjść następnego dnia. Mama staruszki też zajrzała pomóc. Ubrały Krzyśka w ładne „ciuszki”. Patrzą, „a tu ani rąk, ani nóg, ani twarzy nie ma. Nie ma ciała!”. Same ubrania leżały na łóżku. Kobieta nie wiedziała co to wszystko znaczy, ja słuchałam osłupiała. Miała nadzieję, że może miejscowy proboszcz jej wytłumaczy, co się stało, a jeśli nie – to „chociaż ciuszki poświęci”.

Kiedy wracałam później do domu szosą przez las, w kierunku Dobieszczyna, sama nie byłam już pewna, czy to spotkanie naprawdę się wydarzyło, czy było tylko snem. Zapewne tak musiał czuć się aspirant Przeworski, bohater powieści Marka Stelara, której akcja rozgrywa się nad zalewem. Kiedy pierwszy raz wjeżdżał do Nowego Warpna, jego uwagę przykuł koń, „wielki, ciemnogniady, ze zmierzwioną sierścią” i „pochyloną głową”. Zdumiony mężczyzna obserwował, jak zwierzę „majestatycznym stępem” zbliżyło się do łuku drogi, a następnie weszło na pustą ulicę i „od razu skręciło na pastwisko, gdzie spokojnie zaczęło skubać trawę”. Czytając książkę potraktowałam ten fragment jako fikcję, po ostatnim doświadczeniu jestem skłonna uwierzyć, że opisana sytuacja naprawdę miała miejsce.

Powieściowy aspirant twierdził też, że woda otaczająca półwysep, w zatoce, jeziorze i zalewie, wszędzie wygląda inaczej. Czy tak jest rzeczywiście? Warto przyjechać i sprawdzić.

W Nowym Warpnie możliwe są nawet najbardziej magiczne przeżycia, więc trzeba być na to przygotowanym. Nie spieszyć się, obserwować, dać się zadziwić.

Dla mnie każdy pobyt na cyplu jest inny, ale myślę, że wyjątkowość miasta nikogo nie pozostawia obojętnym. Urokowi miejsca ulegali nie tylko dawni kuracjusze i artyści, również współcześnie żyjący ludzie odczuwają pewnego rodzaju magnetyzm, który sprawia, że coś ich przyciąga do tego skrawka ziemi na półwyspie. I, chociaż nie zawsze potrafią nazwać swoje odczucia, to wypełnieni błogim spokojem, widokami przyrody i dotlenieni, wracają potem do cywilizacji z poczuciem dobrze przeżytego dnia.

Subiektywny ranking miejsc do odwiedzenia na Półwyspie Nowowarpieńskim (kolejność przypadkowa):

Nowe Warpno:

-plaża,

-kościół pw. Wniebowzięcia NMP. Zabytkowe wyposażenie wnętrza i figura anioła chrzcielnego, z którym idę się przywitać za każdym razem, jak przyjeżdżam do miasteczka,

-uliczki poza ścisłym centrum,

-bar „U Magdy” przy plaży miejskiej. Nigdzie nie jadłam lepszych pierogów z truskawkami i z jagodami!,

-wieża widokowa przy promenadzie; widok na Zalew Szczeciński, zatokę, jezioro oraz Altwarp po niemieckiej stronie,

-przystań żeglarska.

Altwarp:  

– miasteczko oddalone o niecały kilometr od Nowego Warpna. Po zatoce kursują nieduże łodzie. W sezonie odbywa się 6 rejsów dziennie, harmonogram jest wywieszony w pobliżu pomnika Rybaka. Można zabrać na pokład rower. Co się robi w Altwarp? Spaceruje, je bułki ze śledziem, upaja ciszą,

Miroszewo:

-wał przeciwpowodziowy na skraju półwyspu od strony Zalewu Szczecińskiego – warto wybrać się na spacer; mój ulubiony odcinek trasy prowadzi od Miroszewa w kierunku Warnołęki o ile damy radę przejść.

Karszno: 

– pałac schowany z dala od głównej drogi z ciekawą historiią.

Podgrodzie:

– osada dawnego miasteczka dziecięcego.

Polecam też zajrzeć do źródeł, z których korzystałam:

W.Łopuch, Nowe Warpno i okolice, Czas Przestrzeń Tożsamość, 2010 r.,

M.Stelar, Skrucha, Filia, 2022 r.,

J.Kociuba, Legendy Pomorza, Walkowska, 2017 r.,

https://nowewarpno.pl/ – strona Urzędu Gminy; zakładka o historii i zabytkach,

http://www.nowewarpno-neuwarp.pl/ – skarbnica wiedzy o Nowym Warpnie i okolicach,

https://www.facebook.com/Nowe-Warpno-Neuwarp-na-kartach-historii-361840017270453/ – j.w.

https://www.zalew.org/zalew-zachodni – ciekawa strona, nie tylko dla żeglarzy.

Dziękuję Panu Zenonowi Owczarkowi za inspirujące uwagi!

Monika Kołacz - (©) copyright 2022