Ramin, niezwykłe miejsce tuż za polską granicą

AUTOR

MONIKA KOŁACZ

Motto

Nieustająco czuję się [tu] szczęśliwa (…), ale szczęście jest różne i to wiosenne nie jest podobne do letniego bądź jesiennego. (…) Ostatniej zimy tańczyłam z wielkiej radości w mroźnym ogrodzie.”

Elizabeth von Arnim o majątku w Rzędzinach; fr. książki „Elizabeth i jej ogród”

historie
lokalne

Ramin,

niezwykłe miejsce tuż za polską granicą

Zaledwie 8 km od Lubieszyna, po niemieckiej stronie przejścia granicznego, leży Ramin – nieduża wieś, w której czas zatrzymał się wiele lat temu. Przez centrum przebiega brukowana droga, po obu stronach stoją stare domy. Jest cicho i pusto. Przy Raminer Dorfstrasse, za barokową bramą znajduje się cmentarz, a pośrodku niego stoi zabytkowy kościół, którego mury z granitowych ciosów datowane są na połowę XIII wieku.

Historia rodu von Ramin

Wieś należała niegdyś do znakomitego pomorskiego rodu von Ramin, którego przedstawiciele posiadali wiele majątków na zachód od Szczecina. Grunty (otrzymywane między innymi za udział w wyprawach krzyżowych), z czasem ulegały podziałowi między różnych członków rodziny. Jedną z najbardziej znanych odnóg pomorskich von Raminów była linia budowniczych i właścicieli pałacu w Stolcu. 

W Ramin ród posiadał duży folwark, obok którego w połowie XVIII wieku zbudowano reprezentacyjną siedzibę. Prosta bryła wyniesionego piętrowego pałacu, nakrytego mansardowym dachem ozdobionym oknami w kształcie wolich oczek, pięknie komponowała się z otaczającym go, 7 – hektarowym parkiem.

Do naszych czasów zachowało się tarasowe ukształtowanie terenu, starodrzew oraz sztuczne jeziorko z wyspą pośrodku. Obecny właściciel posiadłości, pan Edward Orlowski, od lat niezmiennie jest zafascynowany tym miejscem. Cały czas zgłębia historię majątku, zbiera stare fotografie i pocztówki. Niestety, na skutek zawirowań dziejowych, archiwum familii nie zachowało się.

W połowie XIX wieku rodzina sprzedała swoje dobra i przeniosła się do dużych ośrodków miejskich. Ostatni właściciel majątku miał 5 córek i dzisiaj żyje ok. 150 bezpośrednich potomków z Ramin. Niektórzy z nich przyjeżdżają z głębi Niemiec, z Francji aby odwiedzić siedzibę rodową.

Pod koniec XIX stulecia chemik, profesor Walter Semmler przejął posiadłość po swoich rodzicach. Wyburzył część starych zabudowań gospodarczych, postawił nowe, wprowadził maszynę parową ułatwiającą zmechanizowanie prac. Produkował głównie tytoń, który w dobie Wielkiego Kryzysu 1929 r. okazał się zgubą dla folwarku. Profesor Semmler zbankrutował i załamany, popełnił samobójstwo. Jego grób znajduje się na przykościelnym cmentarzu.

Pałac po odbudowie z 1942 roku

W latach 30 majątek podzielono na części, na parcelach postawiono domy i tak przygotowane działki przyznano nowym osadnikom zasiedlającym Pomorze w ramach wewnętrznej kolonizacji Prus.

W czasie II wojny światowej część pałacu strawił pożar. Po odbudowie, w 1942 r. budynek oddano w użytkowanie powiatowej organizacji Hitlerjugend na zorganizowanie ośrodka szkoleniowego. Pałac nazywał się wówczas Haus Mallon – na cześć 14-letniego bohatera ugrupowania. Z tego okresu pochodzą ozdobne, drewniane panneaux na suficie w holu, ozdobione wizerunkami chorągwi pomorskich regimentów.

Rezydencja Ramin - Powojenne dzieje

Zaraz po zakończeniu wojny pałac zasiedlili uchodźcy ewakuujący się z terenów przyznanych Polsce. W 1947 roku wnętrza siedziby zostały zaadaptowane na potrzeby zawodowej szkoły rolniczej. Placówka działała do 1969 roku wypuszczając wielu absolwentów, którzy jeszcze dzisiaj odwiedzają Ramin, urządzają tu zjazdy klasowe i przywożą swoje fotografie z dawnych lat.

W latach 1969 – 2002 pałac pełnił funkcję domu dziecka. Po zjednoczeniu Niemiec rezydencję przebudowano, dostosowując do standardów zachodnich: pomieszczenia na piętrze podzielono na mniejsze sypialnie dla młodszych dzieci, natomiast na poddaszu urządzono mieszkania z kuchniami dla starszych. Podwyższono dach, zniknęły ozdobne wole oczka, budynek stracił dobre proporcje. Paradoksalnie, dopiero po remoncie wpisano go na listę zabytków…

Ramin

Inwestorzy i wizjonerzy polskiego pochodzenia

W 2002 r. pałac kupił prywatny inwestor, który chciał stworzyć w nim zaciszny hotel dla osób regenerujących się po operacjach plastycznych. Nic z tych planów nie wyszło i budynek 6 lat stał pusty, nieogrzewany, dewastowany aż na jego drodze pojawiła się para szalonych wizjonerów polskiego pochodzenia – Jolante Grenke i Edward Orlowski.

Oboje z wykształceniem technicznym, od 1988 r. mieszkają w Niemczech. 10 lat temu, kiedy dzieci podrosły, postanowili przeprowadzić się bliżej Szczecina. Od dawna organizowali wyjazdy turystów niemieckich do Polski, świetnie znają oba kraje, wiedzieli, że chcą działać w sektorze transgranicznym. Przypadkowo dowiedzieli się o możliwości kupna pałacu w Ramin. Przyjechali i od razu poczuli, że to jest ich miejsce. Niestety, plan przeprowadzenia jednorazowego, dużego remontu nie powiódł się i właściciele zostali zmuszeni rozbić prace na etapy, ale to nie osłabiło ich zapału. Założyli stowarzyszenia Gutshaus Ramin e.V. i sami organizują lub udostępniają pałac wraz z parkiem do organizacji rozmaitych wydarzeń kulturalno-oświatowych, naukowych i komercyjnych. Wszystkie inicjatywy prowadzone są w co najmniej dwóch językach. Na stronie gutshaus-ramin.de możemy znaleźć aktualny program. W ostatni weekend gościli, na przykład, uczestników spotkania zorganizowanego z okazji 100-lecia przyznania kobietom w Polsce i w Niemczech praw wyborczych. W pałacu odbywają się koncerty, cyklicznie działa kino tzw. Cinema Ramino, urządzane są milongi dla wielbicieli tanga, warsztaty, pokazy. Rezydencja posiada zaplecze hotelowe – dysponuje 13 pokojami, które mogą pomieścić jednorazowo do 30 osób.

Co dalej z rezydencją w Raminie?

Orginalnie zachowany zabytkowy sufit

Pan Edward chciałby stworzyć w Ramin i okolicy sieć muzeów, między którymi turyści poruszaliby się na rowerach elektrycznych i oglądali dawne pomorskie rzemiosło oraz maszyny, korzystając przy tym z nowoczesnej aplikacji. Planuje również zainicjowanie jarmarków z produktami lokalnymi i cyklicznych festiwali, np. gęsiny. Jest zapalonym ekologiem, promuje nowoczesne rolnictwo oparte na naturalnym nawozie organicznym wyprodukowanym z ekstraktów roślin zebranych w okolicy.

Pałac jest ogrzewany energią z pobliskiej biogazowni, co wymagało wymiany całej instalacji, ale opłaciło się. W taki sam sposób jest zaopatrywany w ciepłą wodę. Energia pozyskana ze spalania gnojowicy ma wkrótce posłużyć również do hodowli warzyw dotychczas importowanych. Z wykładami do Ramin przyjeżdża ze Szczecina dietetyczka, profesor Ewa Stachowska, a przy okazji organizowane są warsztaty zdrowego gotowania opartego na produktach regionalnych.

 

Właściciele w najbliższym czasie planują dobudować w pałacu klatkę schodową z windą, a na piętrze przeprowadzić remont, aby przy każdym pokoju była łazienka. Chcą zrewitalizować park i postawić w nim kuchnię letnią, w której odbywałyby się zajęcia z ziołolecznictwa, zbudować saunę. Marzą o tym, żeby nadać starym wnętrzom stylowego charakteru. Podczas dotychczasowych prac pod warstwą linoleum na parterze udało się odkryć i zabezpieczyć dębowy, 120-letni parkiet. W piwnicach zwieńczonych barokowym sklepieniem znajdują się ściany z oryginalną XVIII-wieczną zaprawą. Wciąż nie odnaleziono żadnych przedwojennych zdjęć wnętrz, którymi możnaby się zainspirować przy pracach remontowych, jednak pan Edward i pani Jolante wiedzą jaki charakter chcieliby nadać swojemu pałacowi. Marzą, aby było to miejsce przyjazne dla różnych środowisk, nowoczesne, ale promujące tradycje, które je ukształtowało.

Warto zainteresować się tym, co oferuje Gutshaus Ramin. Wkrótce będzie to fantastyczne miejsce na inspirujące spędzenie czasu.

Monika Kołacz - (©) copyright 2018

Źródło: Archiwalne fotografie z www.gutshaus-ramin.de