Dlaczego ciągle ta Elizabeth? Czyli hygge i emancypacja w Rzędzinach

AUTOR

MONIKA KOŁACZ

Motto

Nieustająco czuję się [tu] szczęśliwa (…), ale szczęście jest różne i to wiosenne nie jest podobne do letniego bądź jesiennego. (…) Ostatniej zimy tańczyłam z wielkiej radości w mroźnym ogrodzie.”

Elizabeth von Arnim o majątku w Rzędzinach; fr. książki „Elizabeth i jej ogród”

Elizabeth
von arnim

Dlaczego ciągle ta Elizabeth?

Czyli hygge i emancypacja w Rzędzinach

Elizabeth von Arnim… Z czym kojarzy się przeciętnemu mieszkańcowi miejscowości położonych na zachód od Szczecina? Z pomnikiem damy siedzącej przed Urzędem Gminy w Dobrej, z kamienną figurą kroczącą pośród róż na placu przed kościołem w Buku, z corocznym „Festiwalem Róż”, rajdami rowerowymi „Szlakiem Elizabeth von Arnim”, z transgranicznym projektem dla kobiet „Być jak Elizabeth” i z kilkoma innymi akcjami gminnymi. Od kilku lat dużo się o niej słyszy, budzi różne emocje – przez niektórych jest nawet niezbyt przychylnie nazywana „tą Niemką” (sic!), jednak mało kto wie, że to naprawdę fascynująca postać, do tej pory bardzo ceniona poza granicami naszego kraju.

Urodzona w 1866 r. Elizabeth von Arnim z domu Beauchamp, była Angielką australijskiego pochodzenia, która za swym pierwszym mężem przyjechała do Prus. W majątku Nassenheide (obecnie Rzędziny) narodziła się jako pisarka, a w tym roku mija ponad 120 lat od pierwszego wydania jej debiutanckiej powieści, która szybko stała się bestsellerem na Wyspach, „Elizabeth and her German Garden” („Elizabeth i jej ogród”). Długo nie mogłam się przemóc, żeby przeczytać tę książkę. Wyobrażałam sobie, że jest to ckliwa XIX-wieczna powieść dla pensjonarek, ciężka do przebrnięcia ze względu na archaiczny język. Jak bardzo się rozczarowałam! „Elizabeth i jej ogród” to rodzaj dziennika prowadzonego przez wrażliwą, wykształconą kobietę.

Opisy przyrody oddane są w niezwykle plastyczny, zmysłowy sposób, dzięki czemu z łatwością wyobrażamy sobie to, po czym dzisiaj nie został już ślad. Zamiłowana ogrodniczka oddaje kolory, zapachy, a nawet dźwięki swojego „niebiańskiego królestwa”. Pisze, że jest najszczęśliwsza siedząc samotnie w ogrodzie „z książkami, dziećmi, ptakami i kwiatami i w takim spokoju, żeby się tym wszystkim rozkoszować”. Jej „ogród jest otoczony polami zbóż i łąkami; dalej rozpościera się szeroka równina piaszczystych wrzosowisk i las sosnowy (…)” „Na ziemi połyskuje zielenią dywan z jagód, a wszędzie dokoła panuje głęboka cisza.” „W środku tej równiny znajduje się oaza dzikich czereśni (…), a w środku tej oazy stoi szary kamienny dom z wieloma szczytowymi ścianami”, (który) przed wojną trzydziestoletnią był klasztorem”. Pisarka również we dworze ma swoje ulubione miejsca. Szczególnie bliska jest jej biblioteka, gdzie „szpera w książkach, planuje prace w ogrodzie (…), pisze, marzy” podczas gdy „palący się torf ogrzewa wysoko pół komina (…), a stojący na biurku duży bukiet fiołków wypełnia pokój miłym zapachem”. Lubi też swoją sypialnię położoną w zachodnim skrzydle domu, kiedy „zasiada przy otwartym oknie w fotelu” i kontempluje zachód słońca, a pokojówka czesze jej włosy. Elizabeth ceni proste życie, woli prostą kuchnię od wyszukanej, a kiedy musi wybierać co kupić, nową suknię czy rośliny do ogrodu, zawsze wybiera sadzonki. Męczą ją uciechy miejskie, a towarzystwo gości jest w stanie znieść raz do roku.

Festiwal Róż poświęcony twórczości Elizabeth von Arnim

Nie wiem czy Elizabeth von Arnim zetknęła się z narodzoną w XIX w. duńską koncepcją hygge, ale jej debiutancka powieść jest bez wątpienia peanem na cześć błogostanu wynikającego z wygody, przytulności, osiągnięcia wewnętrznej równowagi, bezpieczeństwa i szczęścia. Pisarka odnajduje spełnienie w małych, codziennych sprawach, skupia się na kontemplacji tego co sprawia jej przyjemność, czego również dzisiaj uczą liczne podręczniki hygge, tak chętnie kupowane przez ludzi na całym świecie.

Pani von Arnim jest bystrą obserwatorką świata natury i potrafi swoje spostrzeżenia przenosić na papier. Opisy roślin skontrastowane są w powieści ze światem pełnym surowych pruskich zasad, które przerażają Angielkę, ale które potrafi też z subtelną ironią wyśmiewać. Z wnikliwością i dojrzałością zwraca uwagę na sprawy, które dla towarzystwa z jej sfery były uważane za normę, takie jak ciężkie warunki bytowe robotników sezonowych czy bicie służby. Wiele miejsca poświęca emancypacji kobiet. Nie zgadza się na takie urządzenie świata, w którym za tę samą pracę kobiety otrzymują niższą zapłatę tylko ze względu na płeć, gdzie położnice na wsi od razu po porodzie wracają na pole i często są bite przez małżonków. Buntuje się, słysząc opinie swojego pruskiego męża, który uważa kobiety za „ładne, miłe małe dzieci” o poglądach „bez żadnego znaczenia”, łase na pochlebstwa i próżne. Ostentacyjnie lubuje się w prostej kuchni wiedząc, że wg hrabiego „wszystkie kobiety powinny przede wszystkim studiować sztukę gotowania”. Wbrew pozorom pani hrabina nie buja w obłokach, jest czułą matką, racjonalnie podchodzi do życia. Z zarządzaniem finansami radzi sobie lepiej niż jej mąż, który próbował łatać długi pieniędzmi zarobionymi przez żonę na pisarstwie.

W 1908 r. Elizabeth rozwodzi się i wyjeżdża wraz z dziećmi do Londynu. Jej kariera nabiera przyspieszenia. Jest popularna w USA i Europie, wiwatujące tłumy witają ją wszędzie gdzie się pojawi, chociaż w Niemczech niektóre teksty trafiają na czarną listę. Buduje posiadłości w Szwajcarii i na Lazurowym Wybrzeżu, w których pokoje i ogrody przypominają te z Rzędzin. W 1917 r. wychodzi ponownie za mąż, aby rozwieść się po 3 latach. Po wybuchu II wojny światowej wyjeżdża do USA, gdzie umiera w 1947 r.

Elizabeth von Arnim to pisarka, której twórczość wciąż jest wznawiana i czytana na zachodzie Europy. Dwie z jej powieści zostały zekranizowane: w „Mr.Skeffington” („Urodziny Fanny”) z 1944 r. zagrali nominowani do Oskara Bette Davis i Claude Rains. W 1992 r. Mike Newell (reżyser mi.in. „Czterech wesel i pogrzebu”, „Donnie Brasco”) sfilmował „Enchanted April” („Czarowny kwiecień”), który był nominowany do Złotych Globów w kategorii najlepsza komedia oraz do Oskara, za najlepszy scenariusz adaptowany.

Postać pisarki funkcjonuje również w pop-kulturze. Na przykład w słynnym brytyjskim serialu „Downtown Abbey” została pokazana okładka książki „Elizabeth and her German Garden”, a jedna z występujących tam bohaterek przypomina postać samej Elizabeth von Arnim. Natomiast aktorka Maggie Smith, odgrywająca rolę babci lady Violet, nagrała wersję audio powieści.

Ogród w Rzędzinach popadł w zapomnienie już po wyjeździe pisarki z Prus w 1908 r. Dwór został zbombardowany w czasie nalotów alianckich na fabrykę benzyny syntetycznej w Policach w 1944 r. i nie pozostał po nim nawet ślad. Ocalał jedynie fragment parku, z wytyczonymi dawno temu alejami i starym, liczącym kilkaset lat drzewostanem.

Marzę, aby kiedyś odtworzono ogród Elizabeth. Myślę, że nie byłoby to trudne bo opisy, które pozostawiła są bardzo szczegółowe i zawierają zarówno gatunki, kolory, jak i rozmieszczenie roślin. Takie miejsce z pewnością przyciągałoby wielbicieli twórczości pisarki z całego świata, a Rzędziny stałyby się lokalną atrakcją turystyczną. Może wtedy obecni mieszkańcy gminy Dobra i okolic byliby dumni z autorki, której bardzo współczesny język i ciągle aktualne problemy, które poruszała sprawiły, że cieszy się niesłabnącą popularnością wśród czytelników w wielu krajach.

Cytaty pochodzą z:

Elizabeth i jej ogród” Elizabeth von Arnim, w przekładzie E.Bruskiej i B.M.Lemańczuk, Wydawnictwo MG, 2011 r.

Informacje na temat życia E.von Arnim zaczerpnęłam z Wikipedii, dobraszczecinska.pl oraz wydawnictwomg.pl, o hygge – z Wikipedii

Monika Kołacz - (©) copyright 2018